czwartek, 31 marca 2011

Czyżby wiosenne przesilenie?

      Wczoraj zasnęłam po przyjściu do domu i obudziłam się nad ranem w opakowaniu. Brałam o 4 prysznic i dalej zakopałam się w pościeli do 7:00. Przespałam 13 godzin. Może stres i zmęczenie? 
     A co do moich aktywizacji w temacie pracy to rozeznałam się dokładnie w dotacjach oraz szkoleniach w celu zdobycia nowej pracy.  Wszyściutko ogólnie już wiem co i jak. Takie fajowe można szkolenia sobie zrobić, za darmoszkę bo Unia sponsoruje i dostaje się na koniec papierek czy certyfikat jak ktoś woli. 
    Dziś byłam umówiona z babeczką odnośnie projektu "Straciłeś pracę? Masz pracę!" Fajna sprawa. Wypytałam wsio i się zapisałam. Ale wylukałam jeszcze jeden projekt do którego się kwalifikuje, już dzwoniłam i zapowiedziałam swoje najście w poniedziałek do tego biura projektu. 
     Jutro idę do banku pozałatwiać sprawy ze kartami debetowymi, pozamykać. Aaa i wczoraj założyłam rachunek oszczędnościowy. Oszczędzam! muszę i chcę... zawsze byłam w tym kiepska bo jestem jak sroka i lubię luksusiki ale teraz zrobiłam listę niezbędników i wpisałam dwie przyjemności i koniec! Tego się będę trzymać i nie ma to tamto.
     Do załatwienia mam jeszcze Inkubator Przedsiębiorczości ale to grubsza sprawa bo zanim tam pójdę muszę wypełnić dokumenty tzn. przedstawić pomysł na papierze... a pomysłów mam 3. Moim zdaniem są zajebiaszcze i nawet się klasyfikują wg mnie pod innowacyjność. Ale pogadam ze specjalistami to będę wiedzieć czy są tak naprawdę coś warte. Także działam działam! 
   Wisi mi tylko zlecenie... jak cholera mi się nie chce dokończyć 3 rozdziału... zastanie kompletne a trzeba trzeba i to na wczoraj przecież. Aj... jak biorę się za pisanie to ogarnia mnie nagła senność... no taka, że koniec. Oczy się zamykają i gaszę światło (lub też nie) i lulam. Na bank przesilenie ! :)

wtorek, 29 marca 2011

dobrego początek .....?

      Miałam wczoraj napisać, że mam lenia.....po prostu zwykłego lenia i mimo podniecenia nowym wyzwaniem jakim uważam jest mój własny Blog to zawiesiłam pisanie na cały weekend. Wczoraj też mi się nie chciało nic. Przesilenie wiosenne.... Może też  dlatego, że pisania  już miałam po kokardę, bo goni "nowe zlecenie na termin" i blog poszedł w odstawkę ale teraz będę na pewno wracać tu codziennie....
        Od dziś dużo będę mieć wolnego czasu.. dlaczego? Likwidują moje stanowisko pracy od końca kwietnia :( Dziś dostałam tą "miłą" wiadomość....Mam trochę ponad miesiąc na znalezienie czegoś nowego lub.... no właśnie od dawna mam kilka pomysłów na te  "lub". No cóż stało się...od dawna biuro stało w miejscu a kierowanie nim nie należało do pełnego wyzwań zadania. Lubiłam najzwyczajniej tą pracę, te biuro, tę moją przestrzeń... Przyzwyczaiłam się....
     Mam miesiąc na to żeby postarać się zebrać w sobie,  zebrać wszystkie me pokłady determinacji i energii i zrobić coś ze swoim życiem tak aby było do przodu i dobrze.  Ale nie chcę czekać miesiąc biorę się za to już, TU I TERAZ. Muszę dać radę i wierzę w to.Wierzę w samą siebie, bo kto inny we mnie uwierzy...
     Po telefonicznej wiadomości od Prezesa i e-mailowemu otrzymaniu wypowiedzenia ( bardzo zresztą elegancko) zaczęłam działać... Nigdy nie miałam w zwyczaju pozostawać bierna i czekać..
      Na początku przeszukałam internet w celu znalezienia informacji na temat jakichś szkoleń czy dotacji z Unii dla osób zwolnionych z winy po stronie pracodawcy z np. reorganizacji Spółki itp.  Okazało się, że istnieje fajny program gdzie umożliwiają bezpłatnie szkolenia i nawet płacą  za  każdą godzinę uczestnictwa.. co prawda 4 marne złote ale zawsze coś:) Dalej - poszukałam informacji o kursach bądź szkoleniach kończących się uzyskaniem dotacji z Unii na rozpoczęcie swej działalności czyli krótko i na temat  - kasy na swój Biznes:) Już od dłuższego czasu jawił się mi w głowie pomysł, aby mieć swój interesik może nie za duży ale swój. Swoje to swoje a po drugie drzemie we mnie menadżerska osobowość i pracowanie dla kogoś zawsze mnie drzaźniło:) Są też takie programy z Kapitału Ludzkiego w każdym województwie  mają inną nazwę ale zajmują się podnoszeniem rozwoju samozatrudnienia kobiet, osób młodych, bezrobotnych itd. Poczytam o tym więcej jutro na spokojnie już jak ochłonę.
     Tak sobie myślę, że może i dobrze się stało... tak bym istniała w tej pracy w zawieszeniu i codziennie bez celu dreptała tam,  nie do końca zadowolona z zarobków i bez możności realizacji własnych marzeń i celów. Praca była ok,  dość wysokie stanowisko, jak na średnie miasto dość dobre zarobki  i wiele koleżanek zazdroszczących mi prestiżu... Ale to nie dla mnie bo ja chcę czegoś rozwojowego a tu miałam wrażenie cofałam się ku tyłowi... kilka tych samych zadań codziennie .. brak nowych wyzwań i zadań do wykonania.
     Wiosna to nowy czas... Czas na podsumowania, remanent w swoim życiu... więc też czas na zmiany. Same nadeszły....Jutro jak będę w biurze zabiorę się za wysyłanie CV, może coś fajnego się trafi. Wyszukam samo to, co mnie interesuje, nie będę wysyłać byle gdzie. W moim województwie  jest obecnie  duże bezrobocie, zresztą zawsze było tu największe w kraju,  więc wydaje się, że nie powinnam wybrzydzać  i wybierać ale mam swoje 26 lat prawie i swoją wartość znam. Doświadczenie  posiadam spore bo pracuje od 18 roku życia., umiejętności i chęci też mi nie brakuje.  Umówię się jutro  na rozmowy z doradcami EFS i instytucjii związanych z dotacjami,  może uda się mnie dopasować do jakiegoś programu :) Wtedy nie będę musiała się bać "likwiadacji stanowisk z powodu reorganizacji " prawda?
   Biorę się jutro ostro do działania, mam sporo czasu  ale nie ma co czekać aż samo spadnie z nieba... 
Troszkę mi przykro i czuję zawód.... ale takie uczucia to normalne po otrzymaniu wiadomości o utracie pracy.. Przeraża mnie sama myśl o szukaniu..... to okropna sprawa - wiem z doświadczenia. Wysyłanie tony CV, pisanie drugiej tony listów motywacyjnych i nie wiadomo czy na którykolwiek ktoś oddzwoni, nie mówiąc o zaproszeniu na rozmowę. Dalej tuzin kandydatów ubiegających się o jedno stanowisko... stresujące rozmowy bez wiadomego rezultatu....Kto tego nie zna?  Samo myślenie zniechęca... Ale może nie będę musiała w tym wszystkim uczestniczyć... Bo nic nie dzieje się bez przyczyny....

p.s. od dziś będę tu zdawała relację z podjętych działań i rezultatów, może ktoś przeczyta i też się zmotywuje:) Nadzieja i optymizm, to tutaj konieczne! na razie zrobię sobie dobre capuccino, zagrzebię się w łóżeczku i poczytam książkę.... Muszę być dobrej myśli....
bużka

czwartek, 24 marca 2011

Dziwny dzień....

Miałam dziś naprawdę ciężki dzień... może nie jeden z najgorszych ale dał mi się we znaki konkretnie...Mianowicie nadal kwitnę w biurze bo zalało mnie biuro z góry nade mną, nie wiadomo jakie źródło tego,czy grzejnik czy pękła rura a telefon u nich głuchy... Czekam co zadziała administrator budynku a zbliża się 21 a ja do domu nawet nie wstąpiłam.. ech... Rano obudziłam się z katarem i przytkanym prawym uchem więc po wyjściu z domu  nie słyszałam szumu wiatru bo byłam lekko przygłucha. Do tego nie wyspałam się bo męczył mnie znany mi już koszmar i przebudzałam się co jakiś czas, co spowodowało, że wstałam z łóżka bardziej zmęczona niż się położyłam. Nawet na śniadanie nie miałam ochoty choć u mnie z tym zawsze twardo bo wychodzę z  założenia, że to najważniejszy posiłek i musi być zjedzony, ba! nawet musi być solidny. Jedyna dziś pozytywna rzecz dzisiejszego dnia, to to że mam cudne pazurki i tylko z tego jestem zadowolona... Nie wspomnę, że wychodząc z biura zapomniałam prywatnego telefonu i po wizycie u kosmetyczki musiałam się cofnąć po niego brnąc przez pół miasta.. Szczęście w nieszczęściu bo wpadam do biura a tu z sufitu kapie konkretnie "kap kap" i wiedziałam już że ten dzień nie skończy się dobrze...Także żegnam się na dziś nie mam siły na nic, nawet na stukanie palcem w klawiaturę.. marzę o moim malutkim cieplutkim łóżeczku i spokojnym niczym niezaburzonym śnie....                                                          
Martini

środa, 23 marca 2011

Nówka sztuka czyli przywitanie...

Jestem tutaj "świeżaczkiem", gdyż to mój pierwszy post. Ach! jaka jestem z siebie dumna, udało mi się (jakoś) przystosować stronę w miarę miłą dla oka, ale będę nad tym pracować. Przyznaję się, że poświęciłam na to cały dzień w pracy, zamiast grzecznie w biurze pracować to ja właśnie dziś wpadłam na pomysł utworzenia bloga... Dobrych kilka miesięcy o tym myślałam ale ciągle przychodziły mi do głowy wymówki a że brak czasu, a że to nie dla mnie, a że naczytam się tylko złośliwych komentarzy... Dziś poczułam nieodpartą pokusę no i JESTEM :)  <hurrraaa>  Co mi tam, widocznie moje wewnętrzne JA potrzebuje się uzewnętrznić. Wszem i wobec ogłaszam, że piszę bloga przede wszystkim dla siebie, taka ze mnie egoistka :) ale jeśli ktokolwiek zechce sobie poczytać lub nawet skomentować albo jeszcze lepiej polubić mnie troszkę to będzie mi bardzo bardzo miło. Zaczynam metodą prób i błędów i na razie nie wiem co z czym się je, więc jeśli znajdzie się ktoś odważny i mający chwile czasu na poradę z tymi "widżetami" i innymi gadżetami  to ja chętnie się poradzę:)) Jakoś "pomoc" czytam i czytam, niby rozumiem ale w praktyce jakoś mi nie chce wyjść ale dobre to co osiągnęłam.  Dziś sobie zupełnie odpuściłam i żadnych obowiązków nie wypełniłam, domowe zero, zawodowe zero. Za to zaczęłam czytać poleconą przez koleżankę książkę pt. "Córka kochanki". Dość interesująca i dla wrażliwców czyli dla mnie:) Rozłożyłam się w autobusie jadąc z pracy do domu i o mało nieprzejechałam właściwego przystanku.  Pogoda dziś była u mnie piękna lecz wiało niemiłosiernie. Uciekam już do wanny i do łożeczka bo ciężki dzień mnie jutro czeka a po pracy lecę na pazurki więc może się pochwalę jakąś fotką...                                                                                                                             
p.s. postaram się umieszczać i porządkować swoje myśli, uczucia i emocje codziennie tutaj właśnie. Mam nadzieję, że mi się uda.  Napewno pojawią się ciekawe historie i opowiadania z życia wzięte... przeszłość posiadam pomimo dość młodego wieku dość barwną więc jest o czympisać. A więc dozobaczenia papa