poniedziałek, 2 maja 2011

Losy zawodowe

   Tak jak obiecałam - opiszę moją aktualną sytuację związaną  z pracą i planami zawodowo- finansowymi. 
Więc jest tak:  pojutrze rozpoczynam szkolenia  z funduszy unijnych: między innymi kurs komputerowy zakończony certyfikatem i oraz inne motywacyjne techniki dla osób poszukujących pracy lub rozwijających się zawodowo. To raz. Dopiero się rozkręcam bo planów mam dużo:))
    A więc dalej : podjęłam decyzję , iż zakładam swój mały biznes. W tej chwili załatwiam sprawy po urzędach i innych instytucjach oraz fundacjach. Nie zdradzę  na razie co to będzie bo nie chce zapeszać gdyż zazwyczaj jak się czymś chwalę to nic nie wychodzi. W każdym razie będzie  to biznesik zgodny z moim wykształceniem - w końcu ...bo całe życie pracuję zupełnie w innej branży co mnie raczej nie będzie spełniało na przyszłość. Troch mam szarpania z urzędami. Wszystko się rozchodzi o to bym miała jak sfinansować założenie działalności, przystosowanie lokalu, wyposażenie itd. Jestem zdeterminowana i mam nadzieję, że mi się uda. Wtedy będę reklamować wszem i wobec - teraz cicho sza! :)
    Po trzecie rozkręcam mój pomysł na portal internetowy, z AIP nie bardzo wyszło ale za to mój kolega potrafi tworzyć strony internetowe- ja mam pomysł a  jego wykorzystam do zmaterializowania mego pomysłu:) Powstanie i będziemy działać, wtedy może  Inkubatory w to wejdą . Zresztą tak mi polecono. Taki  rozbudowany portal z opcjami które ja sobie wymarzyłam kosztuje bardzo dużo a ja nie mam na razie żadnych pieniędzy na inwestowanie. Więc staram się to zrobić głową bez własnych środków finansowych.
   To są moje 3 cele do realizacji na teraz. I o tym zamierzam myśleć w najbliższej przyszłości. Obiecałam sobie, że jeżeli  do wakacji nie uda mi się  utworzyć swego biznesu to październik - wyjeżdżam do Kanady. Tak właśnie. Całe szczęście oprócz rodziny  mam tam swoją najukochańszą psiapsiółę i wiem, że będę miała i pracę i gdzie mieszkać na początek.... i zawsze mi pomoże. To jedna z nielicznych osób których jestem pewna. Policzyć ich można na palcach jednej ręki. Wychodzę z założenia, że lepiej mieć dwóch czy trzech sprawdzonych niż kilkunastu byle jakich i niepewnych. Wiem coś o tym bo zawiodłam sie kilka razy w życiu na "niby przyjaźni". 
    Pogoda u mnie bylejaka i nie ma grilla. Nadrobię jak będzie słońce i nie będzie tak wiatr mroził. Wczoraj byłam na spacerze nad jeziorem i zmarzłam straszliwie. A dziś musiałam wyciągnąć sweter zimowy schowany już na przyszły rok.  I tak zmarzłam - taki zmarźlak ze mnie. 
p.s.  apropo - zjadłam przed chwilą całą miseczkę lodów śmietankowych z polewą ajerkoniakową swojej roboty ach! :))) i humor dużo lepszy hehe




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz